Żywą siłą, tworzącą pierwociny życia psychicznego, jest popędowość uczuciowa instynktu i jego fizjologiczny odpowiednik, talamiczny ośrodek afektywności protopatycznej. Nie potrafimy jeszcze dzisiaj powiązać bliżej poszczególnych popędów ustrojowych w jakąś ściślejszą lokalizację podkorową, chociaż doświadczenia W. R. Hessa wskazują wyraźnie na ich lokalizację na podstawie mózgu. Ale co do lokalizacji popędów filogenetycznie młodszych, zwłaszcza poznawczego i syntonicznego, musimy się przyznać, że nie mamy dotąd żadnego pojęcia, poza ogólnikowym przypuszczeniem, że ich siedliskiem — jak w ogóle wszystkich czynności dziedzicznych — są mechanizmy podkorowe, a nie kora mózgowa.
Widzieliśmy, że popęd poznawczy instynktu, który w filogenezie stracił swoją dawniejszą zdolność do poznawania życiowo ważnych bodźców, tworzy u człowieka całą jego stronę intelektualną, jest bezpośrednim motorem rozwoju intelektualnego. Popęd poznawczy należy do uczuciowości, gdyż jest uczuciem zainteresowania, ciekawości. Ale właśnie dlatego, że to on tworzy sferę intelektualną, bywa zwykle przeciwstaw wiany uczuciowości, stanowiącej stroną charakterologiczną człowieka. Życie charakterologiczne ulega tak samo ewolucji jak życie intelektualne, którego rozwój jest w dużym stopniu niezależny od rozwoju charakterologicznego i odwrotnie.
Zdaje się, że z dużym prawdopodobieństwem możemy przypuszczać, że motorem rozwoju charakterologicznego jest popęd syntoniczny, a nie popęd płciowy, jak twierdzą psychoanalitycy. Ale tak jak znaczenie popędu poznawczego dla rozwoju umysłu przejawia się najjaskrawiej pod postacią niedorozwoju intelektualnego w przypadkach dziedzicznej niedomogi tego popędu, tak samo znaczenie popędu syntonicznego dla rozwoju charakteru przejawi się również najjaskrawiej w przypadkach niedomogi bezpośredniego uczucia współdźwięczenia z otoczeniem. Jak wybitna inteligencja i niedorozwój intelektualny stanowią dwa odrębne kręgi dziedziczenia, tak samo popęd syntoniczny i jego niedomoga, czyli schizoidia, stanowią również dwa odrębne kręgi dziedziczenia. Do syntonicznego, czyli cyrkularnego kręgu dziedziczenia należy psychoza maniakalno-depresyjna, występująca na tle konstytucji psychicznej syntonicznej i cielesnej piknicznej. Do schizoidalnego kręgu dziedziczenia należy psychoza schizofreniczna, występująca na tle schizoidii i wiążącej się z nią różnej konstytucji cielesnej, z wyjątkiem piknicznej. Najczęściej jednak ze schizoidią wiąże się konstytucja cielesna leptosomiczna, cechująca się wzrostem smukłym, twarzą ściągłą, szyją długą, kątem międzyżebrowym ostrym, brakiem obfitszej podściółki tłuszczowej.
Schizoidia cechuje się, w przeciwieństwie do syntonii, zamykaniem się w sobie, charakterem refleksyjnym, skłonnym do unikania ludzi, zwłaszcza liczniejszego grona, wykazującym pociąg raczej do książki lub do przyrody. Jak syntonia waha się między biegunami: wzmożone samopoczucie, wesoły nastrój i obniżone uczucie, smutny nastrój, tak schizoidia waha się między biegunami: chłodny i wrażliwy. Płaszczyzna tych biegunów dotyczy więc pobudliwości uczuciowej, a nie nastrojów. Jednak nie dotyczy pobudliwości wszelkich uczuć w ogóle, gdyż schizoidia nie jest chłodem na wszystko albo wrażliwością na wszystko, ale jest przede wszystkim chłodem w stosunku do otoczenia, a więc niedomogą bezpośredniego współdźwięczenia uczuciowego, chociaż równocześnie wrażliwość na najsłabsze nawet zadrażnienie ambicji może być nie tylko zachowana, ale nawet bardzo duża. Zamiast bezpośredniości syntoników, mamy tu wewnętrzne przetrawienie każdego wrażenia przed zareagowaniem na nie. To przetrawienie może doprowadzić do kompensacji albo nawet hiperkompensacji, pod postacią pseudosyntonii, wtórnej, refleksyjnej, często przesadnej lub nienaturalnej. Brak tu bezpośredniości, żywiołowości i naturalnej prostoty prawdziwej syntonii. Konstytucja psychiczna i cielesna syntonika jest harmonijna, jak jego ruchy, prostolinijne, jednoznaczne. Konstytucja i psychiczna i cielesna schizoida jest wieloraka, wieloznaczna, jak się zdaje właśnie dlatego, że jedyną powszechną cechą wspólną wszystkim schizoidom jest tylko ich syntoniczna niedomoga.
Powstaje tu nowe zagadnienie, czy schizoidia jest tylko niedomogą syntonii, czy może jest ponadto, w niektórych przypadkach albo i we wszystkich, również jakimś dziedzicznym popędem, oczywiście w znaczeniu odwrotnym do syntonii. Albo inaczej, czy schizoidia jest tylko niedoborem, zjawiskiem biernym, czy też jest realną siłą pod postacią popędu odtrącającego. Psychologicznie należą tu wszelkie uczucia niechęci, nieprzyjaźni, wrogości, ze szczytowym uczuciem nienawiści.
Nie możemy rozstrzygnąć tych wątpliwości, musimy na razie poprzestawać na stwierdzeniu, że w konstytucji schizoidalnej mamy zawsze niedomogę syntonii. Ale jest faktem psychologicznym, że w warunkach normalnych u każdego człowieka istnieją obok siebie obydwa te czynniki, syntoniczny i schizoidalny i zależnie od sytuacji przeważa w pewnych momentach jeden czynnik, w innych zaś drugi. Jest także faktem klinicznym, że pomimo jakiegoś, do pewnego stopnia przeciwstawnego, charakteru psychozy maniakalno-depresyjnej z jednej i schizofrenii z drugiej strony, zdarzają się rodziny, w których jest dziedziczona psychoza mieszana, zawierająca z reguły elementy obu tych schorzeń.
Co więcej, wspomnieć należy twierdzenie Bleulera, że nie należy pytać, czy dany przypadek jest schizofrenią, czy też psychozą maniakalno-depresyjną, ale ile w danym przypadku jest z psychozy maniakalno-depresyjnej, a ile ze schizofrenii. Jak na dwie psychozy, stanowiące jednak niewątpliwie dwa odrębne kręgi dziedziczenia, o odrębnej konstytucji psychicznej i cielesnej, twierdzenie Bleulera wydaje się czymś zupełnie niezrozumiałym, pomimo tego że zdaje się rzeczywiście odpowiadać doświadczeniu klinicznemu. Podobnego stosunku wzajemnego dwóch spraw chorobowych nie znajdziemy poza tym bodaj w żadnej gałęzi medycyny, a zresztą nie znajdziemy go również i w psychiatrii wśród wszelkich innych chorób psychicznych. Oczywiście muszą istnieć jakieś nieznane nam dotąd przyczyny, powodujące ten paradoksalny stosunek; prawdopodobnie stoi on w związku z biologicznym charakterem obu tych konstytucyjnych typów, syntonicznego i schizoidalnego, którym być może odpowiadają dwa geny odrębne, ale jednak sprzężone ze sobą.
Stosunki dotyczące instynktu poznawczego układają się nieporównanie prościej, aniżeli w zakresie instynktu syntonicznego, ponieważ niedorozwój intelektualny jest tylko niedorozwojem umysłu, nie jest żadnym popędem, jest tylko niedomogą; tu nie może być mowy o dwóch genach sprzężonych, niedorozwoju i wybitnej inteligencji. Popęd poznawczy nie ma żadnego współzawodnika, owszem idzie sam na usługi każdej innej skłonności uczuciowej, instynktowej lub psychicznej. Ale popęd stadny u zwierząt ma swoje czynne przeciwieństwo pod postacią dziedziczonego popędu ostrzegawczego: pisklęta nie boją się pawia, ale uciekają przed jastrzębiem, nawet jeśli widzą go pierwszy raz w życiu. U człowieka przeciwieństwem syntonii jest bezpośrednie odczuwanie lęku, uczucia może najczęściej spotykanego wśród schizoidów normalnych i psychopatycznych.