Oba nastroje w napadach psychozy maniakalno-depresyjnej mają charakter ustrojowy — nie kompleksowy — wykazują siłę żywiołową, która wyłącza nastrój przeciwstawny. Opisywane przez niektórych autorów, zresztą rzadko spotykane, obrazy mieszane, takie jak melancholia agitata, stupor maniacalis, mania zahamowana itp., w rzeczywistości nie należą do klasycznej psychozy maniakalno-depresyjnej, ale są kombinacją z elementami schizofrenicznymi, histerycznymi albo należą do psychoz reaktywnych, albo wreszcie są zaostrzeniami w przebiegu stanów psychopatycznych.
Z większą słusznością można zaliczyć do psychozy maniakalno-depresyjnej przypadki napadów szalu, a więc gwałtownego podniecenia ruchowego z zamroczeniem świadomości, splątaniem, omamami wzrokowymi, urojeniami. Napady takie trwają zazwyczaj kilka tygodni, mijają bez pozostawienia śladów w psychice, ale wykazują wielką skłonność do periodycznie powtarzających się nawrotów (czasem kilkadziesiąt razy w życiu chorego), przy czym te nawroty powtarzają się zwykle z fotograficzną wiernością, jak to często bywa w zwykłych napadach psychozy maniakalno-depresyjnej. Bez żadnych zastrzeżeń do psychozy maniakalno-depresyjnej należy zaliczyć przypadki cyklotymii, czyli naprzemiennie występujących stanów hipomaniakalnych i hipomelancholicznych (niekiedy z dobową zmiennością), nie wyłączających nieraz możliwości pracy. W swoim czasie opisał takie przypadki w naszej literaturze Dunin pod nazwą „periodycznej neurastenii”.
Do najstarszych zaburzeń cielesnych podczas napadów psychozy maniakalno-depresyjnej, zwłaszcza cięższych, należy spadek masy ciała i zaburzenia snu, który jest w stanach maniakalnych bardzo głęboki, ale krótki, zaś w stanach depresyjnych jest płytki i niespokojny, a przede wszystkim nie wzmacnia, nie odświeża chorego po obudzeniu, wskutek czego samopoczucie z rana jest właśnie najgorsze. W melancholii podupada łaknienie, zwolnione są czynności trawienia i wydalania, zmniejszone jest wydzielanie łez i śliny. W przemianie materii znajdowano różne zmiany, które jednak, wbrew oczekiwaniom, nie mają nic charakterystycznego dla manii lub melancholii i mogą występować w obu rodzajach tych napadów.
Leczenie w psychozie maniakalno-depresyjnej należy do najbardziej niewdzięcznych zadań. Rodzina chorego domaga się zwykle zapisania środków farmakologicznych i broni się przed umieszczeniem w zakładzie psychiatrycznym chorego, który jest zupełnie przytomny, tylko przygnębiony albo podniecony. Jednakże pierwszym obowiązkiem lekarza w tych przypadkach — z wyjątkiem najlżejszych, np. typu cyklotymicznego — jest wyjaśnienie sytuacji i namówienie rodziny, aby chorego pomimo jego przytomności umieściła w zakładzie psychiatrycznym. W celu uniknięcia wyjątkowo wielkiego niebezpieczeństwa samobójstwa w stanach melancholicznych, a w stanach maniakalnych — uniknięcia łatwo powstających konfliktów, a także strat pieniężnych i moralnych wskutek nadużyć płciowych, alkoholowych i innych. W przypadkach o przebiegu wyraźnie ostrym (zaburzenia snu i spadek ciężaru ciała) wskazane jest leżenie chorego w łóżku, w którym łatwiejsze jest zorganizowanie ciągłej opieki nad chorym, a także długotrwałe kąpiele letnie (34° — 36°C).
We wszystkich przypadkach, nie tylko psychozy maniakalno-depresyjnej, ale w ogóle wszystkich psychoz, rzeczą pierwszorzędnej wagi jest psychoterapia, nie w znaczeniu możliwości wyleczenia choroby, ale w znaczeniu rozumienia, że właściwe, łagodne, opiekuńcze postępowanie z psychicznie chorym w wysokim stopniu może łagodzić, a nawet skracać przebieg choroby, zaś niewłaściwe i drażniące postępowanie może w wysokim stopniu zaostrzać, a nawet przedłużać przebieg choroby. Można stosować środki nasenne dla łagodzenia bezsenności, brom stosować można zarówno w manii, jak i w melancholii dla łagodzenia objawów. Od dawna stosowane jest w stanach lęku i niepokoju leczenie opiumowe (Trae opii S. od 5 do 15 kropel dziennie 3 razy dziennie), ale trzeba wyraźnie podkreślić, że nie mamy żadnej możności zadziałania na sam nastrój melancholiczny lub maniakalny środkami narkotycznymi, podobnie jak na bóle talamiczne nie działają żadne środki przeciwbólowe. Zobaczymy w patogenezie, że ta analogia zdaje się mieć swoje głębsze uzasadnienie.
Słusznie cieszące się obecnie w psychiatrii względnie największym uznaniem metody wstrząsowe, dające zwłaszcza w procesach schizofrenicznych i inwolucyjnych wcale niezłe wyniki, są stosowane także w napadach psychozy maniakalno-melancholicznej, w której skutki działania tych metod są jednak dużo bardziej problematyczne. Metoda insulinowa wymaga tak długiego stosowania (30 — 40 wstrząsów), że nigdy nie można być pewnym, czy napad minął pod wpływem leczenia czy samorzutnie. Najczęściej stosowana jest metoda wstrząsów elektrycznych, która daje wyniki nie gorsze od metody kardiazolowej, a jest znacznie mniej dokuczliwa dla chorych. Niektóre najnowsze podręczniki w językach obcych, opisujące metody wstrząsowe w schizofrenii, w rozdziale o psychozie maniakalno-melancholicznej i jej leczeniu nie mówią o tych metodach wcale.
Przejdziemy teraz do omówienia patogenezy psychozy maniakalno-melancholicznej. G. Dumas określa ją jako napady pobudzenia i depresji układu nerwowego w zakresie ustrojowym (w manii przyśpieszenie ważnych czynności fizjologicznych: oddychania, krwiobiegu, przewodu pokarmowego, trofiki, w napadach melancholii zwolnienie tych czynności), podobne napady znajdujemy w zakresie intelektualnym, afektywnym i ruchowym.
Wszystkie hipotezy o patogenezie określa G. Dumas jako wątpliwe: o rozszerzeniu naczyń mózgowych w manii i zwężeniu w depresji (Meynert), a autointoksykacji przez zaburzenie wydzielania wewnętrznego (Stransky), o roli jadów (Krapelin, Tinel i Santenoise), twierdząc, że wszelkie napady psychozy periodycznej: maniakalne i depresyjne, są poprzedzane przez wagotonię, ujawniającą się w zwolnieniu rytmu serca pod wpływem ucisku na gaiki oczne, przy czym zwolnienie to jest najwybitniejsze na szczycie samego napadu, podczas gdy w okresach pomiędzy napadami regułą jest hipowagotonia. W tym ujęciu konstytucja cyklotymiczna odpowiadałaby wagowspółczulnemu zaburzeniu, które jest zależne od zaburzeń hormonalnych i które powoduje zaburzenie przemiany materii. Dumas słusznie podkreśla cechy wspólne. I w napadach manii, i w napadach depresji stwierdzamy zmniejszenie lub zanik syntetycznych czynności inicjatywy, kierownictwa i tłumienia, a także trudność wszelkiego wysiłku umysłowego, często już sygnalizowane w melancholii, chociaż również niezaprzeczalne w manii (Binet i Simon). Wreszcie dla obu kategorii napadów nastrojowych wspólne jest całkowite opanowanie chorego przez stan afektywny, decydujący o ich inicjatywie i kierunku ich działania.