Stary mistrz psychologii francuskiej, Charles Ribot, nie uważał psychopatii za infantylizm psychiczny, ale nazwał je dysharmonią psychiczną, ponieważ u psychopatów najwyższe szczeble życia uczuciowego, wzruszenia estetyczne i intelektualne, społeczne i moralne, są często bardzo dobrze rozwinięte. Rzeczywiście, osobowości psychopatyczne spotykamy nierzadko wśród wybitnych artystów, literatów, polityków, uczonych. Musimy się zgodzić z Ribotem pod tym względem, że psychopaci bynajmniej nie wykazują jakiegoś równomiernego obniżenia poszczególnych uczuć wyższych, ale wykazują rzeczywiście dysharmonię psychiczną i często bardzo dobrze rozwinięte uczucia, które Ribot uważa za najwyższe szczeble życia uczuciowego.
Pewna dysharmonia jest jednak regułą także u ludzi normalnych, wcale nie psychopatycznych. Do rzadkości należy osobnik, u którego wszelkie wzruszenia estetyczne i intelektualne, społeczne i moralne, stoją na zupełnie jednakowo wysokim poziomie. Normą najwyższego szczebla rozwojowego jest owszem zharmonizowanie tych uczuć, ale w układzie hierarchicznym, na różnym poziomie wartościowania tych nastawień uczuciowych, tak mocno ze sobą sprzężonych, że stanowią jeden układ energetyczny. Na wyższych szczeblach ewolucji nie zniwelowanie skłonności, ale zróżnicowanie ich jest normą. Wzruszenia estetyczne zależne są od uzdolnień indywidualnych, intelektualna aktywność zależna jest od popędu i pracy poznawczej. Uczucia społeczne i moralne, bardzo zbliżone ze sobą, zależne są przede wszystkim od instynktu syntonicznego. A popęd syntoniczny, współdźwięczenie uczuciowe bezpośrednie z otoczeniem jest ludzką postacią instynktu stadnego, posiadającego nieporównanie większe znaczenie we współżyciu ludzkim niż w zwierzęcym, więc przez to samo jest psychofizjologiczną normą gatunkową, jest u każdego poszczególnego człowieka normą jednego z jego młodszych instynktów.
Dlatego właśnie podkreślaliśmy, jak błędne jest traktowanie na równi syntonii i schizoidii dziedzicznej, a więc normy i anomalii i jak jeszcze bardziej błędne jest traktowanie na równi z syntonią i schizoidią innych biologicznych typów konstytucjonalnych, tak rzadkich, jak atletyczny, który wyodrębnia Kretschmer, albo chorobowych, jak epileptoidalny, który wyodrębnia (skądinąd słusznie) Minkowska. Od wszystkich tych konstytucji wyróżnia się instynkt syntoniczny swoim charakterem powszechnym, gatunkowym, zaś schizoidią tym, że jest niedomogą właśnie tej samej, uniwersalnej cechy gatunkowej, tej, która jest motorem charakterologicznego rozwoju człowieka. Gdzież tu może być równorzędność z jakąkolwiek inną konstytucją albo nawet cechą charakteru?
Dochodzimy zatem do wniosku, że właśnie z biologicznego punktu widzenia nawet tak zwanych biologicznych typów konstytucyjnych nie możemy w sposób równorzędny ułożyć w jednym szeregu. Tylko jeden instynkt syntoniczny jest uniwersalnym, wielkim, dynamicznym, normalnym motorem rozwoju psychicznego, obok instynktu poznawczego. I tylko jedna konstytucja schizoidalna jest niedomogą tego motoru, a przez to źródłem wszelkich dziedzicznych psychopatii i wszelkich stanów schizofrenicznych. Stąd staje się zrozumiała masowość obrazów psychopatycznych i schizofrenicznych. A także łatwiej jest zrozumieć wątpliwości niektórych autorów, czy należy typy nadmiernie syntoniczne — stanowiące wybujałość normalnego, zdrowego instynktu — uważać za patologiczne.
Wreszcie także i co do psychoz czynnościowych łatwiej możemy zrozumieć twierdzenie Bleulera, że nie należy pytać, czy dany obraz kliniczny jest psychozą maniakalno-depresyjną, czy też schizofrenią, ale ile w tym obrazie jest psychozy maniakalno-depresyjnej, a ile schizofrenii. 1 takie pytanie jest możliwe i uzasadnione pomimo tego, że te dwie sprawy chorobowe wykazują szereg cech przeciwstawnych i należą do dwóch odrębnych kręgów dziedziczenia. Pytanie jest uzasadnione dlatego, że pomimo uniwersalności gatunkowej instynktu syntonicznego, w każdym człowieku normalnym nie może istnieć wyłączność panowania popędu syntonicznego, muszą istnieć przeciwstawne cechy schizoidalne, ponieważ: 1) wymagają tego starsze instynkty samozachowawcze, ustrojowe, i 2) powstawanie w życiu osobniczym nadrzędnych dynamizmów korowo-psychicznych stwarza nowe hamulce wszelkich popędów instynktowych, a więc i syntonicznego, stwarza — zamiast bezpośredniości syntonicznej — gruntowne filtrowanie i kontrolowanie każdego popędu przez układ sprzężony.
To są przyczyny, dla których w każdym człowieku zdrowym i nawet w każdym przypadku psychozy maniakalno-depresyjnej muszą być także cechy schizoidalne i w każdej schizofrenii muszą być cechy syntoniczne; różnica jest tylko w dużej lub małej przewadze tych lub tamtych cech.
Normą człowieka jest działanie filtrujące i kontrolujące jego hierachicznie ułożonego, sprzężonego układu czołowo-logicznego, który pozwala zaspokoić wszelkie potrzeby ustrojowe i oba instynkty młodsze. Ale pozwala na to zaspokojenie tylko w pewnych warunkach i w pewnej kolejności, wymaganej przez całość hierarchicznie sprzężonego układu. Jeżeli ten układ jest słabo sprzężony — jak to się dzieje w przypadkach psychopatii wskutek niedomogi syntonii — to filtrujące i kontrolujące działanie układu sprzężonego zawodzi i pozwala jakiemuś izolowanemu, czyli prelogicznemu, pragnieniu zapanować na czas krótszy lub dłuższy (reakcja, rys, osobowość psychopatyczna u Frostiga). Zwycięstwo izolowanego pragnienia, nie w marzeniach sennych, ale na jawie, w stanie czuwania, doprowadza do realnego, rzeczywistego spełnienia pragnienia prelogicznego (kleptomania, piromania, kłamliwość chorobliwa), do odpowiednich czynności (reakcje impulsywne, agresywne, aspołeczne lub antyspołeczne itd.).
Najbardziej dziwaczne myślenie i pragnienie musimy uznać w marzeniu sennym lub u małego dziecka za rzecz zupełnie normalną. I wszelkie przejawy psychopatyczne są z naszego punktu widzenia objawami również normalnymi, ale dla niższego poziomu ewolucji. Te przejawy psychopatyczne są pomimo tego z praktycznego społecznego punktu widzenia słusznie uważane powszechnie za anormalne dlatego, że dowodzą niedostatecznego panowania nad sobą, zanikania filtrującego, kontrolującego i hamującego działania układu sprzężonego, a więc ubytku dynamizmu nadrzędnego, ubytku, który pozwała ujawniać się i działać nastawieniom prelogicznym.