Wspominaliśmy już o tym, że istnienie dwóch wielkich grup niedorozwojów psychicznych, oligofrenii i psychopatii, świadczy najdowodniej o tym, że dwa młodsze „sublimowane” popędy instynktowe dziedziczne: instynkt poznawczy i instynkt syntoniczny, są słabiej zorganizowane niż stare popędy ustrojowe, z których się wyłaniają. Tak samo w rozwoju osobniczym dynamizmy czołowo-logiczne, hierarchicznie najwyżej stojące, są słabiej zorganizowane aniżeli podrzędne źródło korowo-psychiczne, z którego się wyłaniają. Ta słabsza organizacja dynamizmów czołowo-logicznych przejawia się właśnie w masowości występowania schizofrenii, zaś słabsza organizacja instynktu syntonicznego, czyli schizoidia, przejawia się w masowości niedorozwojów charakterologicznych, czyli psychopatii.
Jeżeli podkreślamy analogie pomiędzy niedorozwojem intelektualnym a charakterologicznym, to musimy podkreślić i podstawowe różnice pomiędzy nimi: 1) nie wiemy czemu, ani silny popęd poznawczy, ani jego niedomoga nie wiążą się w swoim kręgu dziedziczenia z żadną specjalną budową ciała, podczas gdy syntonia wiąże się w dużej większości przypadków z budową pikniczną i 2) schizoidia dziedziczna, czyli niedomoga syntonii, wiąże się bardzo ściśle z psychozą schizofreniczną, należącą do tego samego kręgu dziedziczenia, podczas gdy oligofrenia nie wiąże się specjalnie z żadną psychozą. Jak na dwa motory dynamiczne, równolegle pracujące dla rozwoju psychicznego, są to różnice rzeczywiście bardzo podstawowe, chociaż nie dające się dzisiaj wytłumaczyć. Można jednak przypuszczać, że druga wymieniona tu różnica wiąże się przyczynowo z tym, że chociaż popęd poznawczy działa do końca życia („uczymy się do końca życia”, jak mówi przysłowie), to jednak wytwór tego popędu, wiedza, gnozja, są z natury swej produktem zupełnie biernym, są środkiem, narzędziem orientowania się, użytkowanym przez różne skłonności do różnych celów.
„Sfera” intelektualna na wszystkich trzech piętrach rozwoju korowo-psychicznego korzysta z posiadanego poznania oczywiście na swój sposób, odruchowo-warunkowy prelogiczny lub logiczny. Zupełnie inaczej przedstawia się „sfera charakterologiczna”, czyli wszelkich innych uczuć, poza popędem uczuciowym poznawczym. Ta sfera uczuć (w liczbie mnogiej) nie tworzy żadnej biernej wiedzy, ulegającej zmagazynowaniu; tworzy owszem nowe zjawiska psychiczne, nowe nastawienia mnemiczne, które mają jednak zawsze charakter dynamiczny, ponieważ są to nowe dążności wszelkiego rodzaju, nowe zespoły poznawczo-uczuciowe, nowe zainteresowania, pragnienia, obawy. Z biegiem lat jedne z nich gasną, nawet doszczętnie, bodaj że doszczętniej niż engramy gnostyczne, które dziesiątkami lat trwają, zaś inne, jeżeli są podsycane, mogą trwać do śmierci.
Każdy okres cyklu życiowego, każde piętro rozwojowe, ma nie tylko swój świat poznania, ale i swój świat pragnień, obaw i uczuć w ogóle, tworzonych i różnicowanych coraz dalej — wciąż przez ten sam popęd syntoniczny albo przez jego pochodne, które nie mają charakteru biernego, ale które stają się właśnie nowymi motorami i nowymi dynamizmami przez łączenie się uczucia, dodatniego lub ujemnego, z nową treścią poznawczą. Wytwory popędu syntonicznego są zatem — w przeciwieństwie do tworów popędu poznawczego — tworzeniem nowych, żywych sił dynamicznych (uczuciowych) nadbudowy charakterologicznej. Stąd staje się zrozumiałe, że jeżeli popęd syntoniczny, ten motor tworzący nadbudowę charakterologiczną, jest słaby już z dziedzicznej swej natury, to i tworzona przezeń nadbudowa charakterologiczna będzie również słaba.
Słabość takiej nadbudowy charakterologicznej przejawia się w sposób najbardziej wyraźny na szczytowym piętrze rozwoju charakteru, najbardziej złożonym, najsłabiej zorganizowanym już u ludzi zupełnie normalnych, a przede wszystkim najbardziej dowolnym, najdalszym od odruchowego mechanizmu, a więc wymagającym okazania siły własnej. Słabość tej szczytowej nadbudowy może się przejawiać w dwojaki sposób: jako niedorozwój charakterologiczny, czyli psychopatia, niedokończona ewolucja, albo w przypadkach, które dzięki kompensacji różnego rodzaju mogłyby pozornie uchodzić przez czas pewien za pełnię rozwoju normalnego i w których słabość nadbudowy charakterologicznej ujawnia się bądź wskutek zadziałania jakichś szkodliwości, natury fizycznej lub toksycznej, osłabiających siły nerwowe i psychiczne, bądź też nawet wskutek momentów abiotroficznych, czyli przez zwykłe zużycie tych słabych sił, które już nawet zwykłym wymogom życiowym nie mogą dłużej podołać i załamują się. Nie ma schizofrenii bez takiego wyczerpywania sił własnych sterniczych i nie ma psychopatii bez niedorozwoju tych samych sił własnych sterniczych. Stąd wynikło, że zdarzały się przypadki, które Krapelin określał jeszcze jako psychopatie i które dla Bleulera były już schizofreniami utajonymi lub jawnymi.
Doszliśmy w tym twierdzeniu do istoty obu tych stanów patologicznych. Wszystkie, tak bardzo różnorodne ich objawy mają znaczenie zupełnie drugorzędne, nieistotne, są objawami, według określenia Jacksona, pozytywnymi, to jest normalnymi dla niższego poziomu ewolucji, wyzwolonymi w schizofrenii wskutek ubytków w sterniczej warstwie nadrzędnej, w psychopatii zaś wskutek niedorozwoju tej samej warstwy. Dopiero w takim ujęciu okazuje się wartość, a raczej bezwartościowość wszelkich klasyfikacji psychologicznych: czy objawy pozytywne — normalne dla niższego poziomu, są w danym przypadku psychopatii jakościowo takie lub inne, jest rzeczą z punktu widzenia dyssolucyjnego zupełnie obojętną, mają znaczenie tylko o tyle, o ile pozwalają na wyprowadzenie zasadniczego wniosku, mianowicie jak głęboki jest stopień niedorozwoju sternictwa psychicznego, oczywiście wychodząc z założenia, że stopień rozwoju intelektualnego pozostaje w granicach normy i nie obniża sternictwa charakterologicznego.
Chociaż nie mamy probierzy do mierzenia głębokości niedorozwoju w psychopatii, nawet takich, jakie mamy dla mierzenia stopnia oligofrenii, to przecież w ostatnich czasach spotykamy, np. w podręczniku Frostiga, podział na „reakcje psychopatyczne”, „rysy psychopatyczne” i „osobowości psychopatyczne”. Zresztą już od dawna odróżniano w klinice z jednej strony „ciężkich psychopatów”, odbiegających daleko od przeciętnej normy człowieka uspołecznionego i wykazujących wielką niezdolność przystosowania się do konieczności życiowych i z drugiej strony „lżejsze postacie”, w których odchylenia charakterologiczne nie doprowadziły do większej szkody dla samego psychopaty lub dla innych.