Jeżeli zatem weźmiemy pod uwagę całokształt zaburzeń w schizofrenii katatonicznej, to wydaje się rzeczą prawdopodobną, że proces chorobowy atakuje tutaj aktywność narządu czołowego, przede wszystkim ziarnistego (ubytki psychiczne w schizofrenii), a w niektórych przypadkach — właśnie z objawami katatonicznymi — wywołuje wtórne, z natury swojej odwracalne zaburzenia ruchowe typu akinetycznego lub kinetycznego. Jeżeli mówimy, że zaburzenia ruchowe w katatonii są natury wtórnej, czyli pochodzenia psychicznego (są zaburzeniem „woli” według Krapelina i Bleulera), to tym samym musimy być bardzo ostrożni z przyznawaniem w schizofrenii katatonicznej prawdziwej nadmiernej głębokości dyssolucji, pomimo stwierdzenia zaników nawet odruchowości warunkowej i nawet popędów instynktowych, bo źródłem wszystkich tych zaburzeń pozornie tak niskich poziomów ewolucyjnych zdają się być jednak zaburzenia narządu czołowego i jego aktywności.
Zresztą i z innych jeszcze względów trudno jest cztery grupy klasyfikacyjne schizofrenii uważać za cztery stopnie dyssolucji, pogłębiające się coraz bardziej, poczynając od schizofrenii prostej z jej postacią utajoną, a kończąc na katatonii. Mianowicie w jednej wspólnej skali dyssolucyjnej mamy prawo umieszczać tylko takie zespoły psychopatyczne, które wykazują jedną wspólną ewolucję, a stąd i jedną wspólną dyssolucję; tymczasem zespoły: inkoherencyjny, paranoidalny i katatoniczny bynajmniej żadnej wspólnoty ewolucyjnej nie wykazują, pomijając tu zespół hebefreniczny, co do którego już Bleuler wyrażał swoje wątpliwości i który zdaje się stawać coraz rzadszym rozpoznaniem na kartach psychiatrycznych. Otóż zespoły paranoidalny i inkoherencyjny (czy może lepiej: inkoherencyjno-hebefreniczny) mogą, choć nie muszą, rozwijać się i pogłębiać w dużej niezależności od siebie. Są przypadki schizofrenii, w których zaburzenia kojarzeniowe i inkoherencja pogłębiają się coraz bardziej, chociaż urojeń paranoidalnych nie ma wcale lub występują bardzo rzadko, w jakichś okolicznościach wyjątkowych jako objaw trzeciorzędowy czy czwartorzędowy i odwrotnie, są przypadki schizofrenii, w których od początku rozwijają się i pogłębiają coraz bardziej urojenia paranoidalne, opanowujące cały obraz chorobowy, natomiast objawów inkoherencji nie można znaleźć.
Urojenia są zaliczane do kategorii zaburzeń myślenia, zaburzeń sfery intelektualnej. Nie można zaprzeczyć słuszności takiego twierdzenia. Jeżeli jednak wychodzimy w psychologii z założeń dynamicznych, to za motor wszelkich procesów kojarzeniowych musimy uważać zawsze neurodynamizmy i psychodynamizmy natury uczuciowej, oczywiście z wyjątkiem zupełnie już zautomatyzowanych, pamięciowo doskonale utrwalonych szeregów, których często bezmyślna recytacja, np. u dzieci, wymaga tylko pierwszego impulsu. Jeżeli zaburzenie kojarzeniowe występuje pod postacią inkoherencji, byle jakich kojarzeń nie powiązanych ze sobą, to dla nas to zaburzenie myślowe jest dowodem zanikania skłonności uczuciowych, poznawczych, zanikania na stałe, jak w wielu przypadkach schizofrenii, albo zanikania zupełnie przejściowego, jak np. te przejawy wyraźnej inkoherencji, które występowały u znanych psychiatrów (Hoche, Krapelin) oczywiście w pewnych wyjątkowych tylko warunkach, nie określonych bliżej przez Bumkego, który mówi o tym w swoim podręczniku (1936).
Z naszego punktu widzenia mamy tutaj do czynienia z niedomogą trwałą lub przejściową skłonności poznawczej na jej najwyższym czołowym poziomie rozwojowym. Ta skłonność zjawia się nawet u schizofreników z bardzo daleko posuniętą inkoherencją, jeżeli się budzi wyraźne zainteresowanie u chorego, np. chory, którego odpowiedzi na pytania lekarza były z reguły stekiem bezmyślnych inkoherencji, okazał się bardzo dobrym szachistą, który zwyciężał nie tylko innych chorych, ale i wielu zdrowych.
W każdym urojeniu tkwi oczywiście także pewien bezkrytycyzm, a więc niedomoga skłonności i pracy poznawczej. Ale oprócz tego w każdym urojeniu tkwi pewien motor czynny, którego nie ma w zwykłej inkoherencji. Motorem tym, decydującym o treści urojenia, jest izolowana obawa lub izolowane pragnienie, nie znajdujące żadnej przeciwwagi w innych obawach lub pragnieniach, a szczególnie w pracy zawodowej. Być może, że w przypadkach inkoherencji tkwi coś /. autyzmu, ze skłonności do zamykania się przed światem zewnętrznym; ale w każdym razie nie ma zwykle w inkoherencji żadnej obawy i żadnego pragnienia, a więc uczuć, bez których nie ma urojenia i które z natury swojej wypływają nie z popędu poznawczego, ale z popędu syntonicznego lub jego przeciwieństwa. Bo jeżeli syntonia jest bezpośrednim współdźwięczeniem uczuciowym z otoczeniem, to krańcowym jej przeciwieństwem jest właśnie urojenie prześladowcze, w którym inny człowiek nie budzi uczuć przyjacielskich, syntonicznych,
Nie u wszystkich chorych z urojeniami prześladowczymi uczucie wrogości przejawia się w jednakowy sposób. W najogólniejszych zarysach można odróżniać dwa odmienne typy chorych paranoidalnych.
W jednym typie uczucie wrogości związane jest z uczuciem obawy, ze skłonnością do ucieczki, która w podobnych sytuacjach jest naturalną reakcją typów cieleśnie astenicznych i leptosomicznych, psychicznie zaś wybitnie schizoidalnych.
W drugim zaś typie paranoidalnym uczucie wrogości wiąże się w mniejszym stopniu z obawą, w większym zaś przeciwnie ze skłonnością nie do ucieczki, ale do agresywności, do zgnębienia przeciwnika czy przeciwników. Ten typ tak zwanych przez Francuzów „prześladowanych prześladowców” z natury rzeczy należy do konstytucji stenicznych, zazwyczaj z wyraźnym składnikiem piknicznym w budowie ciała i z wyraźnie zaznaczonym elementem syntonicznym -— obok schizoidalnego — w konstytucji psychicznej.
Urojenia bywają także treści hipochondrycznej, wskazującej na bezpodstawne obawy o stan własnego ciała, albo natury wielkościowej, wskazującej na chorobowo wzmożone samopoczucie, albo wreszcie — daleko częściej niż oba te rodzaje urojeń razem wzięte — urojenia prześladowcze. Te kierunki najczęstszych obaw i pragnień, tworzących urojenia, wskazują na normalne podstawowe skłonności kierownicze poziomu prelogicznego. I jest rzeczą w wysokim stopniu znamienną, że najczęściej występują w schizofrenii właśnie urojenia prześladowcze, a nie hipochondryczne lub wielkościowe. Jest to dowód, że odwracanie się chorego od rzeczywistości, brak jego współdźwięczenia uczuciowego odgrywa na poziomie prelogicznym większą rolę aniżeli samopoczucie wzmożone albo zainteresowanie własnym stanem cielesnym. Rzeczywiście, urojenia prześladowcze występują nie tylko w paranoidalnej postaci schizofrenii, ale w słabszym stopniu, epizodycznie występują nieraz — zwłaszcza w stanach rozdrażnienia — we wszystkich innych postaciach schizofrenii, występują także, jako objaw przejściowy lub trwały, i poza schizofrenią, w stanach paranoidalnych i paranoicznych innego pochodzenia.
Dalsza część artykułu: http://www.psychologia.mobi/podzial-schizofrenii-cz-2/