Bleuler pisał: „Aby się orientować w zewnętrznych postaciach nieskończenie zmiennego obrazu chorobowego schizofrenii, odróżniono cztery główne ukształtowania zależnie od przewagi lub braku określonych zespołów objawowych. Te ukształtowania wcale nie są jednostkami nozologicznymi i przechodzą jedno w drugie od chorego do chorego, a nawet u tego samego chorego, ponieważ jakiś schizofrenik może przyjść do zakładu np. z obrazem hebefrenii, może tam lata całe pozostawać jako katatonik, a wreszcie może być wypisany w stanie paranoidalnym. Większość chorych pozostaje jednak trwale w tej samej swojej grupie”.
Widzieliśmy w rozdziale poprzednim, jak się zapatrywali twórcy schizofrenii na jej symptomatologię pozytywną. Krapelin przyznawał się, że nie umie jej wyjaśnić, Bleuler uważał ją za produkt procesu chorobowego, za rozszczepienie osobowości. Ale żaden z tych autorów nie tłumaczy, czemu można przypisać fakt, że w schizofrenii znajdujemy właśnie tylko te cztery obrazy, a nie jakiekolwiek inne i nie więcej; jest jakaś sprzeczność w tym, że „nieskończona zmienność obrazu chorobowego schizofrenii” podkreślana przez autorów, została wtłoczona zaledwie w cztery postacie powszechnie uznawane. Musimy wyprowadzić stąd wniosek, że chociaż sami twórcy poczwórnej klasyfikacji schizofrenicznej nie przypisywali jej żadnego istotnego znaczenia, można powiedzieć, prawie ją bagatelizowali, to jednak w podziale tym musi tkwić jakieś głębsze uzasadnienie, do którego dotąd nie udało się dotrzeć.
Przejdziemy teraz do ujęcia klasyfikacji schizofrenicznej z punktu widzenia dyssolucyjnego. Teoretycznie ujmując sprawę wszystkie objawy pozytywne w dyssolucji są cechami normalnej czynności poziomu podrzędnego. Stąd wszystkie cechy pozytywne, charakteryzujące cztery grupy schizofreniczne, należy teoretycznie uważać za normę poziomu prelogicznego, z reguły utajoną i tłumioną przez dynamizmy czołowo-sprzężone. Norma ta sprawia wrażenie patologii dlatego, że fakt ujawniania się mechanizmów prelogicznych u człowieka dorosłego w sposób opanowujący cały obraz jego zachowania się jest rzeczywiście patologiczną przewagą aktywności nadrzędnej, która sama przez się jest normalna.
Jeżeli chcemy stwierdzić słuszność lub niesłuszność powyższego teoretycznego ujęcia przez jego zestawienie z doświadczeniem klinicznym, to pierwszą myślą, która się nasuwa, jest przypuszczenie, że może cztery grupy schizofrenii są czterema stopniami jej głębokości dyssolucyjnej. Utajona postać schizofrenii prostej Bleulera przez wielu innych autorów zaliczana jest do nerwic lub psychopatii, nie do psychoz, jest zatem dyssolucją najpłytszą. Postacie hebefreniczna i paranoidalna, należą już wyraźnie do psychoz, nie do nerwic, ich stopień głębokości dyssolucyjnej jest już niewątpliwie większy, wyzwolenie dynamizmów prelogicznych znaczniejsze.
Czwarta postać schizofreniczna, mianowicie katatonia, cechuje się zaburzeniami ruchowymi akinetycznymi i hiperkinetycznymi, wśród których można stwierdzić — w cięższych odrętwieniach katatonicznych — zanikanie całkowite myślenia przyczynowo-logicznego, a nadto zanikanie w dużej mierze nie tylko fantazji prelogicznych, ale nawet całej odruchowości warunkowej, nawet ruchów obronnych, odmowę jadła, oddawanie moczu i stolca pod siebie. A jednak mimo tak głęboko na pozór sięgających zaburzeń ruchowych natury katatonicznej Bleuler kategorycznie sprzeciwia się utożsamianiu encefalityczno-parkinsonistycznych objawów z podobnymi objawami katatonicznymi, ponieważ w nagminnym zapaleniu mózgu może nie brać żadnego udziału w zaburzeniach ruchowych, w katatonii zaś stanowi tak istotną część w mechanizmie, że często najcięższe zaburzenia mogą być usunięte przejściowo lub na stale przez jakikolwiek wpływ psychiczny, np. przez przeniesienie albo odwiedziny rodziny.
„Na ogół na wolę — pisze Bleuler — pośredni wpływ wywierają afekty. W katatonii zaś występują zaburzenia woli w innym sensie. To, co nazywamy wolą, zdaje się samodzielnie wchodzić na błędne tory. Chorzy nie mogą zrobić tego, co chciałaby zrobić świadoma część jaźni, nie mogą chcieć tego, co uważają za dobre — te akcje nie są automatyczne, ale świadome (i w pewnym sensie są chciane przez odszczepioną część ,,woli”). W szczególności wyróżniono tu następujące zaburzenia: hiperkinezę i akinezę, czyny popędowe, automatyzmy, negatywizm, czyny przymusowe. Bleuler mówi o „Wszczepionej części woli” u katatoników, która chce tego, czego reszta „woli” nie chce. Również i Krapelin omawia objawy ruchowe katatoników w rozdziale o „Zaburzeniach woli”:
Stefan Pieńkowski bardzo dobrze ujmuje zasadnicze różnice pomiędzy obrazem katatonicznym w schizofrenii a pokrewnymi na pozór stanami w parkinsonizmie poencefalitycznym w następujących słowach: 1) geneza obu spraw jest odrębna, jedna z nich jest organicznym uszkodzeniem mechanizmów podkorowych, w drugiej sprawie zmian anatomicznych nie znajdujemy, 2) w śpiączkowym zapaleniu mózgu zachowana jest uczuciowość wyższa, która w schizofrenii wykazuje największe ubytki, 3) uzależnianie się instancji niższych znajdujemy w obu tych stanach, ale w schizofrenii prowadzi ona do uczucia przymusu, depersonalizacji, którego nie ma w parkinsonizmie pośpiączkowym, wreszcie w pośpiączkowym zapaleniu mózgu poruszenia afektywne, zależne od życia wewnętrznego i występujące samorzutnie słabną aż do zupełnego niemal zaniku, natomiast na podniety, pochodzące z zewnątrz pobudliwość jest wzmożona, w schizofrenii zaś znajdujemy autyzm i negatywizm.
Jeżeli w schizofrenii katatonicznej nie ma mowy o uszkodzeniu mechanizmów podkorowych, to o zaburzeniu jakiego narządu korowego można by myśleć? Zanikanie uczuciowości wyższej wskazuje na narząd czołowy, który zdaje się nadto odgrywać wielką rolę także w sferze ruchowej.
Kleist wskazuje, że uszkodzenie wypukłości mózgu czołowego powoduje „brak napędu”, a także — wskutek tego — oddawanie moczu i kału pod siebie, podobnie jak w odrętwieniach umysłowo chorych. Chorzy nie mówią, zdają się nie myśleć, nie przejawiają żadnych pragnień i żadnego współdźwieku — wykazują zanik samorzutności. Zaburzenia te występują w dwustronnych uszkodzeniach czołowych. Ale w uszkodzeniach czołowych występują oczywiście często nie tylko akinetyczne, ale i hiperkinetyczne obrazy różnego rodzaju. Wiemy przecież, że narząd czołowy nieziarnisty musi być uważany za aparat ruchowy.