Teoretycznie, z punktu widzenia nauki Jacksona o ewolucji i dyssolucji, należałoby oczekiwać, że różne stopnie głębokości oligofrenii powinny odpowiadać głównym poziomom ewolucji psychicznej. Rzeczywiście, najgłębszy niedorozwój nie wykracza poza ramy aktywności psychicznej, odpowiadającej okresowi panowania odruchowości warunkowej (od 3 miesiąca do 3 roku życia), jest pozbawiony zupełnie albo prawie zupełnie życia intrapsychicznego, a nawet życie odruchowo-warunkowe jest bardzo ubogie i może spadać do zera. Najgłębszy stopień niedorozwoju intelektualnego zatrzymuje się zatem rzeczywiście na najniższym szczeblu jego rozwoju, mianowicie na poziomie ubogiej odruchowości warunkowej.
Gdybyśmy jednak chcieli średni niedorozwój utożsamić z prelogicznym okresem rozwoju, zatrzymującego się u granic okresu logicznego (7 rok życia) i ograniczoność umysłu utożsamić z umysłowością dziecka 12-letniego, to niewątpliwie popełnilibyśmy wielki błąd. Obrazy kliniczne zawodzą zupełnie nasze neojacksonowskie oczekiwania. Oligofrenik średniego stopnia nie posiadający jeszcze wcale dynamizmów czołowo-logicznych, powinien przez to samo wykazywać specjalnie żywą fantazję, nie krępowaną przez wyższą instancję. Ale rzeczywistość kliniczna nie tylko nie wykazuje żywszej fantazji u tych oligofreników, ale wręcz przeciwnie, wykazuje jej wyjątkowe ubóstwo w porównaniu z normalnym dzieckiem. Co więcej, również w stanach najgłębszych niedorozwojów nie obserwuje się bynajmniej takiej łatwości nabywania nowych odruchów warunkowych, jak u dziecka przed ukończeniem 3 roku życia. Przeciwnie, nowe nabytki, jeżeli są w ogóle możliwe, są dokonywane z daleko większą trudnością u dorosłego oligofrenika aniżeli u małego dziecka.
Jak widzimy, klasyfikacja oligofrenii, chociaż jest oparta na głębokości niedorozwoju intelektualnego, jednak bynajmniej nie pokrywa się z ewolucją okresów psychicznych, nawet na najniższym poziomie odruchowości warunkowej, bo nawet na tym ostatnim przejawia niedomogę. To nie jest dziedziczenie, które się przejawia dopiero po kilku dziesiątkach lat życia, jak choroba Huntingtona, albo w bardzo późnej starości, jak cecha długowieczności. Dla rodziców spostrzegawczych niedorozwój dziecka zaczyna się ujawniać już w pierwszym roku życia, w braku lub opóźnianiu się powstawania pierwszych odruchów warunkowych, w braku zainteresowań, obserwacji wzrokowych, hamulców itd. Po chwili zastanowienia musimy dojść do przekonania, że w tym przypadku nie możemy oczekiwać w niedorozwoju intelektualnym takich obrazów klinicznych, jakie spotykamy w dyssolucjach, doprowadzających objawy pozytywne do poziomu niższego, ale jednak normalnego albo nawet wyzwoleniowo wzmożonego. Nie można oczekiwać tej analogii właśnie dlatego, że tego normalnego poziomu w rzeczywistości nie ma w oligofrenii w żadnym okresie, skoro przyjmujemy tu istnienie dziedzicznej niedomogi popędu poznawczego, a więc — w takim lub innym stopniu — istniejącej od urodzenia dziecka. Gdzie jest niedomoga, tam nie może być czynności prawidłowej, a tym bardziej wzmożonej, tam może być tylko cięższy lub lżejszy stopień niedorozwoju, z ubóstwem nawet niższych psychizmów, prelogicznych lub odruchowo-warunkowych.
Zdaje się, że oprócz niedomogi instynktu poznawczego, należy w omawianym zagadnieniu przyjąć jeszcze wpływ pewnych czynników natury afektywnej, to jest pozostających poza popędem poznawczym. U niemowlęcia, jak widzieliśmy, niewątpliwie dominującą rolę w sferze zainteresowań odgrywają instynkty ustrojowe. U dziecka w wieku przedszkolnym występuje instynkt poznawczy bodaj w najczystszej swej postaci, najbardziej bezinteresownej. U dzieci starszych działa już ambicja dorównania innym dzieciom, chęć dogodzenia rodzicom, różne zamiłowania, upodobania i tym podobne motywy, mogące zwiększyć dynamiczną siłę nawet słabszego od urodzenia popędu poznawczego. Jeśli jednak niedomoga jest głęboka, to wynik działania tych sił dodatkowych nie może być wielki.
Oligofrenia to wielka klęska społeczna. Im skromniejsze są nasze możliwości leczenia, tym większym obowiązkiem świata lekarskiego jest praca w kierunku zapobiegawczym.
Zapobiegać należy w kilku kierunkach. Zwalczanie alkoholizmu wśród ludności jest równocześnie zapobieganiem płodzenia dzieci niedorozwiniętych, gdyż statystyka wykazuje, że znaczny procent ogółu oligofrenów to dzieci jednego lub obojga rodziców — alkoholików. Również kiła rodziców daje dość znaczny odsetek potomstwa oligofrenicznego. Z chorób zawodowych ołowica (satuinismus) rodziców wpływa niewątpliwie również na potomstwo.
Leczenie farmakologiczne nie wchodzi tu w rachubę z wyjątkiem przypadków kiły wrodzonej dziecka albo niedorozwojów pochodzenia gruczołowo-dokrewnego, zwłaszcza matołectwa. Jonizacja, zachwalana przez niektórych autorów,, a także przez niektóre matki, pragnące widzieć poprawę,, w istocie nie daje żadnych wyraźnych wyników.
Wyniki można otrzymać tylko przez zastosowanie odpowiednich metod wychowawczych, oczywiście nie w normalnych szkołach, ale w przedszkolach i w szkołach dla dzieci niedorozwiniętych. Im wcześniej dziecko znajdzie się w takim przedszkolu, tym więcej na tym zyska. Największe przywiązanie matki nie zastąpi umiejętności wychowania dziecka oligofrenicznego; bardzo często opieka matki łączy się z nadmiernymi wymaganiami wobec dziecka, wytykaniem mu głupoty, słowem z czynnikami, które oddalają dziecko od matki, a co więcej osłabiają jego ambicję, a przez to i wydajność jego wysiłków poznawczych.
Nie należy zapominać, że zakłady lecznicze zwiększają wydajność pracy dziecka, jego przywiązanie i zaufanie do otoczenia, wszystko, co budzi i rozszerza jego zainteresowania, co wzmaga jego syntonię i ambicję. Stąd wynika, że lekarz nigdy nie powinien schematyzować, ale zawsze traktować dziecko indywidualnie, poznać nie tylko stopień oligofrenii, ale charakter dziecka, który może być bardzo różny, a nadto poznać wpływy środowiska rodzinnego na dziecko, które często są wręcz szkodliwe. Należy unikać teoretyzowania w nauczaniu, często bezowocnego i zniechęcającego dziecko i raczej dążyć do wyszkolenia go w jakimś zawodzie praktycznym, w którym praca daje wyniki realne. Pod tym względem największe błędy popełniają właśnie rodzice inteligentni, pragnący podnieść wiedzę dziecka do poziomu, który jest dlań nieosiągalny.