Osobowość oceniająca, już „wrośnięta w społeczeństwo”, wymaga zatem dla swego pełnego rozwoju w normalnych warunkach kilkunastu lat dla zupełnego wykształcenia mechanizmów czołowo-sprzężonych, które sterują myśleniem przyczynowo-logicznym, hamują i kontrolują izolowaną popędowość prelogiczną. Widzieliśmy, że tą nową siłą jest nowy typ uczuciowości sprzężonej, zharmonizowanej i zhierarchizowanej w jednym układzie czołowo-energetycznym, pozornie słabej, nie wybuchowej, a jednak rządzącej myśleniem, zachowaniem się człowieka i nawet jego żywiołowymi instynktami do tego stopnia, że ta osobowość czołowo-sprzężona może dawać pozory zupełnej jednolitości psychicznej, do pewnego stopnia usprawiedliwiającej tych autorów, którzy nie dowierzają istnieniu dualizmu psychicznego. Ale byłoby błędem przypuszczać, że to panowanie aktywności logicznej nad prelogiczną ujawnia się tak samo na początku, jak ku końcowi kilkunastoletniego okresu ewolucji dynamizmów czołowo-sprzężonych.
Nawet u dorosłego człowieka pierwotnego Bronisław Malinowski bardzo przekonywająco opisuje dualizm psychiczny, z wyraźną jeszcze przewagą dynamizmów prelogicznych, która przejawia się w tym, że w wielu razach nikła jeszcze aktywność przyczynowo-logiczna człowieka pierwotnego idzie wyraźnie na usługi aktywności prelogicznej, na uzasadnienie mitów i wierzeń, na przekształcenie ich w cały system religijno-magiczno-myślowy. Ale nawet u człowieka najbardziej kulturalnego nie wolno nam przeczyć istnienia tego dualizmu, ponieważ zawsze u każdego z nas musimy stwierdzić istnienie dwóch zupełnie jakościowo odrębnych światów psychicznych, z których jeden jest rządzony światem uczuć sprzężonych, najwyżej intelektualizowanych i złożonych, i cechuje się logiczno-przyczynowym myśleniem na jawie w symbolach wyrazowych, zaś drugi — stwierdzany w najczystszej postaci w marzeniach sennych — cechuje się myśleniem w obrazach wzrokowych i sterowany jest przez izolowane pragnienia i obawy.
Te dwa światy psychiczne są rzeczywistością realną, której istnienia nie możemy zaprzeczać, bez względu na to, jak je interpretujemy: jako przeciwstawienie ducha i ciała z jego popędami, czy też jako przeciwstawienie psychizmów narządu pozaczołowego i psychizmów czołowo-sprzężonych, a więc jako wynik ewolucji mnemicznej i lokalizacji chronogenno-topogennej.
Dla nas dualizm osobowości psychicznej jest faktem natury psychofizjologicznej, który zostaje w całej pełni ujawniony w warunkach normalnych, ilekroć zahamowanie senne obu narządów poznawania rzeczywistości (zmysłowej i abstrakcyjnej) odhamowuje prelogiczne dynamizmy marzeń sennych w całej ich czystości i niezawisłości. Jest to najbardziej niezawisły typ ze wszystkich piętrowych dynamizmów psychicznych, a także widocznie najmocniej zorganizowany.
Przejdźmy teraz do rozważenia dyssolucji. Hughlings Jackson sądził, że dyssolucja ogarnia wszelkie zaburzenia natury neurologicznej i natury psychicznej. Ale dzisiejsi neurolodzy podkreślają raczej, że choroby neurologiczne występują na wszelkich możliwych poziomach układu nerwowego i nie wykazują bynajmniej żadnej predylekcji w atakowaniu specjalnie najmłodszych jego pięter. Neurolodzy tu i ówdzie uznają zjawiska odhamowania, wyzwolenia, ale na ogół jacksonowska teoria dyssolucji nie odgrywa u nich większej roli. Zresztą i sam Jackson dla zobrazowania swojej teorii dyssolucji używał przykładów przede wszystkim z zakresu zaburzeń psychicznych i widział najpłytsze stopnie dyssolucji w stanach nerwicowych, najgłębsze zaś w stanach otępienia. Neojacksoniści francuscy, Ey i Rouart, podają prowizorycznie ułożoną skalę głębokości dyssolucyjnych, obejmującą wszystkie podstawowe struktury psychopatologiczne, zaczynającą się według Jacksona od nerwic i kończącą się na stanach otępienia. Natomiast my jesteśmy zdania, że ogromna większość zaburzeń psychicznych, mianowicie natury nerwicowej lub prelogicznej, należy do procesów dyssolucyjnych, lecz stanów otępienia i psychozy maniakalno-depresyjnej do nich zaliczyć nie można ze względów, o których będzie mowa w dalszych rozdziałach.
Proces dyssolucyjny, jeżeli go mamy rozumieć tak, jak rozumiał go Jackson, jest odwrotnością procesu ewolucyjnego, nie może być zatem rozpoznawany tam, gdzie nie było ewolucji; / tego punktu widzenia skala struktur psychopatologicznych Eya i Rouarta w ogóle nie jest skalą dyssolucyjną. Dyssolucyjne ujęcie jest zupełnie zrozumiałe, jeżeli osobowość psychiczną ujmujemy dualistycznie; proces chorobowy wywołuje ubytki na poziomie ewolucyjnie najwyższym, czołowo-sprzężonym, wskutek czego ulega odhamowaniu działalność prelogiczna, pozaczołowa. Jeżeli jednak osobowość psychiczną ujmujemy nie dualistycznie, ale jednolicie, bez hierarchicznie i jakościowo różnych poziomów ewolucyjnych, to ujęcie dyssolucyjne jest rzeczywiście niemożliwe, jest rażącą niekonsekwencją. W razie odrzucenia dualizmu psychicznego trzeba istotnie odrzucić ujęcie dyssolucyjne dlatego, że staje się niezrozumiała sama ewolucja, która doprowadza do stworzenia sił korowo-psychicznych, opanowujących żywiołowość instynktu. Jak wyobrażać sobie to opanowanie, jeżeli przyjmiemy, że dualizmu w ogóle nie ma? Jak wyobrażać sobie zanikanie tego opanowania w chorobie albo chociażby w marzeniach sennych, jeżeli nie ma dualizmu i nie ma dyssolucji?
Prędki przebieg całej skali dyssolucyjnej, począwszy od najpłytszych jej poziomów, a kończąc na najwyższych głębokościach dyssolucji, możemy obserwować w przebiegu gorączkowych stanów zamroczeniowo-majaczeniowych, o których już mówiliśmy. Widzieliśmy, że każdy taki stan majaczenia z zakażenia zaczyna się od stanu nerwowości ogólnej, która się cechuje wzmożoną pobudliwością i prędkim nużeniem się i którą dawniej opisywano pod nazwą neurastenii.
Obie te kardynalne cechy nerwowości ogólnej są cechami dziecięcymi, ponieważ dziecko jest bardziej pobudliwe i prędzej się nuży aniżeli człowiek dorosły, albo innymi słowy, podstawowe cechy nerwowości ogólnej są typem normy psychicznej dziecięcej, oczywiście tylko w zakresie pobudliwości i nużenia się. Stąd wynika wniosek, że dalsza ewolucja psychiczna dziecka i młodzieńca stwarza jakieś siły, przytłumiające pobudliwość i wzmagające wytrwałość, wzmagające odporność na nużenie. Jeżeli wskutek działania jakichkolwiek czynników chorobotwórczych zaczynają zanikać te siły, cechujące człowieka dorosłego i wraca u niego typ normy psychicznej dziecięcej, to musimy uważać to za dyssolucję wprawdzie płytką, nie naruszającą głębokiej osobowości psychicznej, hierachicznego ładu jego nastawień poznawczo-uczuciowych i jego zdolności krytycznych, ale jednak już dyssolucję z obu jej składnikami: objawami negatywnymi, ubytkowymi, jak brak tłumienia nadmiaru pobudliwości i brak wytrwałości, a także pozytywnymi: ogólny niepokój, albo izolowane obawy, dotyczące najczęściej stanu swego zdrowia, czyli stany hipochondryczne, nie będące jeszcze urojeniami, ale już zbliżające się do nich, a więc zbliżające się do dynamizmów prelogicznych.