Z natury rzeczy w obrazach schizofrenicznych, jako odbywających się na poziomie dyssolucji płytszej, osobowość przedchorobowa jest mniej zniszczona, zawsze jest jeszcze w takim lub innym stopniu czynna. Natomiast w aktywności majaczeniowo-prelogicznej osobowość przedchorobowa jest jeszcze czynna tylko w okresie słabszych nasileń stanów majaczeniowych, kiedy klinicznie daje się spostrzegać ich zmaganie się ze stanami przytomności, w nasileniach zaś głębszych aktywność osobowości przedchorobowej sprzężonej zanika całkowicie, a w dalszym ciągu w razie pogarszania się stanu chorobowego, zaczyna stopniowo zanikać i prelogiczna aktywność aż do stanu komatycznego, w którym zanika w końcu wszelka pobudliwość nerwowa i psychiczna.
Kaczyński podkreślił w pracy habilitacyjnej swoje doniosłe spostrzeżenie, że przy zaniku czynności prelogicznych w stanach majaczeniowych nie następuje żadne wyzwalanie się podrzędnej aktywności odruchowo-warunkowej, ale wręcz odwrotnie, ta ostatnia zanika wraz z zanikaniem aktywności prelogicznej. Właściwy proces dyssolucyjny w całej swojej wielkiej skali od obrazów psychonerwicowych do stanów komatycznych odbywa się zatem przede wszystkim w obrębie obu wielkich dynamizmów wewnątrzkorowo-intrapsychicznych. Stanowią one o dualizmie osobowości psychicznej człowieka, dlatego że tak bezwzględnie opanowuje go osobowość sprzężona, przyczynowo-logiczna, jak gdyby ta osobowość była naprawdę zupełnie jednolita i nie posiadała wewnętrznego przeciwnika i współpracownika pod postacią dynamizmów prelogicznych. Na drugim krańcu skali dyssolucyjnej, w głębokich stanach majaczeniowych mamy już do czynienia nie z pozorami, ale z prawdziwą i zupełną jednolitością i wyłącznością osobowości prelogicznej, ponieważ dynamizmy czołowo-sprzężone zanikają tu całkowicie.
Czy w takim ujęciu całości skali dyssolucyjnej mamy prawo jeszcze powątpiewać w istnienie dualizmu psychicznego u człowieka zdrowego i w istnienie procesu dyssolucyjnego w rozumieniu Jacksona, jako odwrotność procesu ewolucyjnego, u człowieka psychicznie chorego? Zdaje się, że tu naprawdę nie ma miejsca dla hipotezy, mówiącej o rozszczepieniu osobowości psychicznej na realną i urojoną, chociaż ta hipoteza Bleulera obiegła świat i przekształciła krapelinowską nazwę otępienia wczesnego na schizofrenię.
Teoria dyssolucyjna Jacksona może nie odgrywać większej roli w neurologii, ponieważ przewodnictwo podrażnień w luku odruchowym nie ulega żadnej ewolucji w miarę wznoszenia się na coraz wyższe piętra osi mózgowo-rdzeniowej, ale w psychiatrii — nie wątpimy w to, będzie odgrywać coraz większą rolę, dlatego że aktywność psychiczna jest ciągłym procesem ewolucyjnym aż do okresu pełnoletniości i że ogromna większość zaburzeń psychicznych jest właśnie dyssolucyjną odwrotnością ewolucji, dotyczącą dwóch mechanizmów wewnątrzkorowo-intrapsychicznych. Zdaje się, że możemy uważać za fakt stwierdzony, że na osobowość psychiczną normalną i na osobowość schizofreniczną rozszczepioną składają się te same dwa składniki: czołowy, czyli logiczny i pozaczołowy, czyli prelogiczny, z przewagą pierwszego w zdrowiu i z przewagą drugiego w ciężkiej chorobie typu dyssolucyjnego. Prelogiczna osobowość schizofrenika jest przy tym bliższa prelogicznej normy człowieka pierwotnego, aniżeli prelogiczny mechanizm w majaczeniu gorączkowym w porównaniu z marzeniami sennymi człowieka zdrowego, ponieważ rozlany proces chorobowy uszkadza całą korę mózgową, a więc i jego narząd prelogiczny.
Możliwość utworzenia całej wielkiej skali dyssolucyjnej prowadzącej od człowieka kultury z tak wybitną przewagą dynamizmów czołowo-logicznych, że może mieć pozory osobowości jednolitej, aż do człowieka ciężko chorego (majaczącego), którego osobowość jest istotnie zupełnie jednolita, ale natury prelogicznej, wskutek całkowitego zaniku działalności przyczynowo-logicznej, świadczy o tym, że mechanizmy prelogiczne i logiczne należy pojmować nie tylko jako dualizm dwóch globalnie sprzężonych ze sobą psychodynamizmów, ale także jako dualizm dwóch globalnie sprzężonych ze sobą neurodynamizmów wewnątrzkorowych, pozaczołowego i czołowego.
Na zakończenie tego rozdziału musimy dodać kilka słów o swoistości czynnościowej mechanizmów podkorowych (instynktów), a zwłaszcza trzech narządów korowych. Bez tej swoistości czynnościowej anatomicznie odrębnych narządów korowych trudno byłoby zrozumieć fizjologiczną stronę dyssolucyjnej teorii Jacksona. Ale byłoby niewątpliwym błędem, gdybyśmy pojmowali swoistość czynnościową wielkich narządów korowych w sposób nazbyt rygorystyczny.
Wiemy dobrze, jak trudna jest lokalizacja wszelkich czynności mnemicznych i jak jest daleka od ścisłego lokalizowania wrót wejścia dróg dośrodkowych lub wrót wyjścia dróg odśrodkowych. Afazje, agnozje, apraksje powstają przy ogniskach nieraz dość znacznie oddalonych od „ośrodków’1, których zniszczenie najczęściej powoduje wymienione zaburzenia. Twierdzimy, że odruchowość warunkowa jest swoistą czynnością narządu pozaczołowego, ponieważ narząd czołowy jest dla tej czynności zbędny (Pawłów), i ponieważ mechanizmy podkorowe są niezdolne do tworzenia odruchów warunkowych (Pawłów, Orbeli), ale jeżeli nawet Zielony ma słuszność i u swego psa, zupełnie pozbawionego półkul mózgowych (co Orbeli kwestionuje), zdołał rzeczywiście wypracować z trudem parę niezmiernie elementarnych odruchów warunkowych, w ogólnych zarysach wcale nie podważa to twierdzenia o odruchowo-warunkowej swoistości narządu pozaczołowego, o masowej i nieraz zdumiewająco prezycyjnej produkcji odruchów warunkowych przez korę pozaczołową. Również czołowo-sprzężone, przyczynowo-logiczne czynności narządu czołowego uważamy za wyłącznie ludzkie, chociaż wiemy na pewno, że nawet odruchy warunkowe udało się Pawłowowi powiązać w łańcuch od dwóch do trzech członów. Wiemy, że narząd czołowy jest swoiście ludzkim narządem, za pomocą którego stworzono całą kulturę ludzką, ale nie wątpimy, że w tworzeniu tej kultury, nie tylko sztuki, ale i nauki, i techniki, bierze żywy udział i fantazja prelogiczna i spostrzeganie zmysłowe, a więc czynności pozaczołowe, które jednak same — bez udziału narządu czołowego — na pewno kultury ludzkiej by nie stworzyły. Tak zwana wędrówka czynności ku przodowi w układzie nerwowym u rozwojowo wyższych ssaków i zwłaszcza u człowieka doprowadza do bardzo daleko idącego zróżnicowania czynności poszczególnych pięter osi mózgowo-rdzeniowej.
Swoistość aktywności poszczególnych wielkich narządów korowych jest jednak względna albo lepiej: nie jest bezwzględna i fakt ten niewątpliwie w wysokim stopniu utrudnia! i dotąd utrudnia uznanie tej swoistości, która jednak z pewnością istnieje. Bez jej uznania nie zrozumiemy nigdy ani korowo-psychicznych autonomicznych czynności piętrowych, ani ich synergii. A przecież np. marzenia senne albo majaczenia możemy interpretować różnie jako stany podrażnieniowe lub wyzwoleniowe, ale sam fakt ich istnienia nie może ulegać żadnej wątpliwości i dowodzi ich autonomicznej i energetycznej niezawisłości od piętra aktywności czołowo-sprzężonej, która może aktywność prelogiczną przytłumiać, ale nie może jej zniszczyć, a co więcej nie może nawet sama istnieć bez niej, pomimo jej charakteru w dużym stopniu antagonistycznego. Na tym właśnie polega dualizm psychiczny człowieka zdrowego.