W tych przypadkach otępienia umysłu, w których występują stany urojeniowe, omamowe, majaczeniowe, nastroje patologiczne itd., możemy oczywiście z góry powiedzieć, że te stany są objawami natury wyzwoleniowej, prelogicznej, nie kontrolowanymi i nie tłumionymi przez aktywność wyższą, która wykazuje ubytki. Są to więc stany niewątpliwie dyssolucyjne. Każdy klinicysta wie dobrze, że istnieją przypadki stanów otępienia „czystego” (dementia simplex), w których znajdujemy mniejsze lub większe ubytki w dziedzinie intelektu chorego, ale nie ma w nich żadnych objawów wyzwoleniowych, są tylko ubytki z jednej strony, a z drugiej aktywność psychiczna zachowana, ale bez wybujałości dynamizmów podrzędnych w ogóle i prelogicznych w szczególności. Mielibyśmy prawo i takie czyste ubytkowe stany nazwać dyssolucyjnymi, gdyby te dotyczyły ewolucyjnie najwyższego piętra aktywności intelektualnej, jak w schizofrenii dotyczą ewolucyjnie najwyższej aktywności uczuciowej, charakterologicznej.
W ostatnich paru dziesiątkach lat wyszły dwie prace o otępieniu umysłu i obydwie stają na gruncie hierarchicznego, warstwowego układu nabytków intelektualnych. Pierwszy z tych autorów, Troszyn’, wyróżnia pięć warstw psychicznych kolejno rozwijających się i cztery stopnie dyssolucji, odpowiadające czterem stopniom otępienia umysłu, przy czym ten proces idzie w kolejności odwrotnej do procesu ewolucji. Jak widzimy, jest to stanowisko Jacksona, którego zresztą Troszyn nie wymienia. Pomimo tego dyssolucyjnego stanowiska autora nie będziemy tu bliżej omawiać jego poglądów, dlatego że naszym zdaniem autor ten popełnia zasadniczy błąd przez to, że do stanów otępieniowych bez żadnych zastrzeżeń włącza i schizofrenię.
Podczas ostatniej wojny (w 1941 r.) Jean Delay ogłosił artykuł o „trzech pamięciach”, w których dzieli pracę pamięciową na trzy stopnie’ odpowiadające trzem okresom rozwoju gatunkowego. Te trzy warstwy określa Delay jako pamięć 1) czuciowo-ruchową, 2) autystyczną i 3) społeczną. Z pamięcią społeczną związane są czynności myślenia racjonalnego. Wszystkie te trzy stopnie nie pracują w sposób niezależny od siebie, ale zawsze w sposób scalony, w aktywności całościowej. Jeżeli w warunkach chorobowych z tej synergii wypada pamięć społeczna, to w całej pełni ujawnia się pamięć autystyczna i wtedy często się okazuje, że w niższych warstwach były przechowywane ślady mnemiczne, których uświadamianie było utrudniane przez działanie warstw wyższych. Warstwa autystyczna cechuje się automatyzmem dynamicznym, natomiast warstwa czuciowo-ruchowa ma charakter automatyzmu mechanicznego.
Szczególnie dobrze można obserwować działalność trzech warstw w przypadkach inwolucji starczej, mianowicie warstwową kolejność ubytków w otępieniu starczym, kolejność odwrotną do ewolucji warstw. W snach i w stanach zamroczeniowo-majaczeniowych zostaje wyłączona pamięć społeczna, czynna zaś jest przede wszystkim pamięć autystyczna. Zwłaszcza w snach często występują wspomnienia, dawno już zapomniane. Różnica pomiędzy obu wyższymi warstwami a warstwą czuciowo-ruchową występuje najjaskrawiej wtedy, gdy porównywamy ogniskowe, neurologiczne amnezje a więc apraksje i agnozje, z amnezjami psychiatrycznymi.
Jak widzimy, podział pamięci Delaya na trzy warstwy zdaje się zupełnie dobrze zlewać z naszą klasyfikacją ewolucji psychicznej osobniczej, będącej zresztą skrótem ewolucji gatunkowej, na okres panowania odruchowości warunkowej i jej wczesnych psychizmów (warstwa czuciowo-ruchowa Delaya), okres intrapsychicznych dynamizmów prelogicznych (warstwa pamięci autystycznej Delaya) i wreszcie okres czołowo-logicznych dynamizmów sprzężonych (warstwa pamięci społecznej Delaya). Również stosunki patologiczne ujmuje Delay w sposób ściśle dyssolucyjny, a więc jako odwrotność ewolucji.
Jednak ta zgodność nie powinna nam zasłaniać zasadniczych różnic, istniejących pomiędzy dyssolucją a regresją otępieniową. Granice pomiędzy dwiema tymi kategoriami spraw zacierają się, jeżeli powiemy, że są przypadki schizofrenii kończące się stanami dementywnymi i zasługujące w pełni na zachowanie dawnej nazwy — otępienia wczesnego. Są częste także przypadki otępienia umysłu, w których występują stany prelogiczne bądź natury bardziej przewlekłej, urojeniowej, bądź też pod postacią przejściowych stanów majaczeniowych. Mimo zacierania się tych granic tu i ówdzie, klinicyści odróżniają jednak na ogół bardzo wyraźnie, wyraźniej niż Troszyn, stany otępieniowe, powstające wskutek zmian anatomicznych w „fizycznej podstawie świadomości”, a więc w morfologiczno-ustrojowym podłożu narządu świadomości od stanów schizofrenicznych. Zdawałoby się, że łatwość porównania „trzech pamięci” Delaya, ujmowanych w sposób ewolucyjny i dyssolucyjny, z trzema typami aktywności korowo-psychicznej, opisywanymi przez nas, świadczyć może, że jesteśmy wraz z tym autorem na dobrej drodze do właściwego ujęcia struktury psychicznej.
Zagadnienie jednak wikła się do pewnego stopnia przez to, że w ostatnich latach zaczynają niektórzy autorzy różnicować inteligencję w zupełnie inny sposób. Mamy tu na myśli inteligencję ograniczającą się do poszczególnych zmysłów i poszczególnych czynności (Benary, Goldstein i inni). Za nimi najdalej posuwa się w tym kierunku Kleist’, gdy pisze: „Pojęcie otępienia zostało wyjaśnione przez wykazanie odrębnych zaburzeń inteligencji wzroku, mowy, zaburzeń czołowych”. W ustępie o „wzrokowych zaburzeniach inteligencji” pisze Kleist, że w tych przypadkach nie ma agnozji przedmiotowej, ale jest „wyższa, zbliżona do agnostycznej niedomogi pojmowania, dotycząca przeważnie stosunków i związków”, niezdolność orientowania się w nich z pierwszego rzutu oka, przy zachowanej zdolności orientowania się przez kolejne wnioskowanie, bliżej związane z mową. „Ekspresyjnym przeciwieństwem wzrokowego zaburzenia sądu, które się ujawnia w pojmowaniu, są błędy i braki występujące w poszukiwaniu pojęć wzrokowych i w ogóle pojęć z istotnymi składnikami wzrokowymi, które znajdujemy w większości wszelkich przedmiotów. Jeżeli choremu daje się zlecenie, aby szukał pojęć zbiorowych nadrzędnych i podrzędnych, podobieństwa, analogii i stosunków, różnic lub przeciwieństw, to wkrótce zamiast właściwego pojęcia chory buduje pojęcie szersze, albo wykoleja się w kierunku jakiegoś pojęcia ubocznego, albo miesza ze sobą różne wyobrażenia, przez co powstają paralogie. Zdarza się także, że chory poszukiwanego pojęcia wcale sobie nie przypomina tylko ułamkowo, tak że ściśle mówiąc należałoby odróżniać oprócz paralogii także „logamnezje”, czyli alogie amnestyczne.