Drugą podstawową cechą marzeń sennych jest to, że są one na ogół nieme. ,,Śnić — mówi Szuman — znaczy przede wszystkim tyle, co widzieć obrazy we śnie, obrazy żywe, ruszające się jak na filmie, obrazy fantastyczne i dziwne jak w bajce, obrazy scen, w których sami występujemy jako aktorzy, a równocześnie widzowie przyglądający się samym sobie”. Szuman słusznie podkreśla, że dla wytłumaczenia zawsze symbolicznego charakteru snów bynajmniej nie trzeba trzymać się hipotezy Freuda o cenzurze, przed którą musi się ukrywać tłumione przez świadomość pragnienie, ponieważ w snach cenzura świadomego, przyczynowo-logicznego myślenia jest nieczynna, a przy tym symboliczny charakter obrazów sennych znajduje zupełnie dostateczne i proste wytłumaczenie w samym fakcie, że sny są obrazami wzrokowymi, a ani myśli, ani uczuć nie można wyrazić za pomocą obrazów wzrokowych inaczej niż w sposób symboliczny. Zagadnienie sprowadza się zatem do pytania, czemu sny występują pod postacią obrazów wzrokowych, czy muszą być obrazami wzrokowymi. Otóż zdaje się, że muszą być nimi rzeczywiście właśnie dlatego, że w marzeniach sennych dynamizm myślenia przyczynowo-logicznego, abstrakcyjnego, posiłkującego się symbolami mowy, jest nieczynny. Do rozporządzenia dynamizmów rozwojowo niższych, do których należą sny, pozostają zatem tylko symbole wzrokowe, myślenie ejdetyczne, w którym postrzeganie od wyobrażania nie jest jeszcze należycie odróżniane.
Wreszcie trzecią, podstawową cechą marzeń sennych jest bezwzględna konsekwencja, z jaką pragnienie lub obawa sterują ich przebiegiem w sposób zupełnie izolowany od wszelkich innych pragnień lub obaw, bez budzenia ich sprzeciwu, bez budzenia jakichkolwiek rozważań lub wątpliwości. W marzeniu sennym istotnie nie działa żadna inna siła dynamiczna, poza siłą pragnienia lub obawy, która realizuje treść snu. Mamy tu zupełną analogię do tych stosunków, jakie znajdujemy w myśleniu prelogicznym dziecka, które we śnie zjada wszystkie wiśnie z koszyczka, który nazajutrz miało ofiarować cioci na imieniny (A. Mikulski). Albo u innego dziecka, które na jawie widząc na ulicy parę ładnych koni, twierdzi kategorycznym tonem: ,,to moje koniki”. Dziecko stanowi jeszcze system energetyczny jednolity, nierozdwojony i we wszystkich wczesnych okresach rozwoju psychicznego popędy uczuciowe na ogół zachowują swój charakter jeszcze nie o wiele mniej izolowany niż w czystym instynkcie. Pod tym względem występuje jaskrawe przeciwieństwo wszystkich niższych dynamizmów psychicznych w porównaniu ze sterującymi dynamizmami zwierzchnimi, czołowo-logicznymi, których aktywność dopiero stwarza normalną dwoistość psychizmów ludzkich, logicznych i prelogicznych.
Jak zobaczymy w dalszych rozdziałach, dynamizmy prelogiczne odgrywają wielką rolę w patologii, w ostrych stanach zamroczeniowo-majaczeniowych i w różnych przewlekłych stanach urojeniowych. Ale im bliżej się zapoznajemy z synergią psychiczną, tym większą rolę zdają się grać te dynamizmy prelogiczne i w stanach zupełnie normalnych. Badania naszego poznańskiego psychologa, S. Błachowskiego wykazują, że w gimnazjum odsetek uczniów z zachowaniem się magicznym w związku ze szkołą wyraźnie jest tym mniejszy, im wyższa klasa jest badana, z wyjątkiem 8 klasy jednego gimnazjum w którym uczennice były badane w czasie pomiędzy piśmiennymi a ustnymi egzaminami dojrzałości. Pozostawały więc w specjalnym stanie napięcia i niepewności. Odsetek uczennic tej klasy, wykazujących zachowanie magiczne, okazał się najwyższy (żadna z nich nie chciała siąść na miejscu koleżanki, która nie została dopuszczona do egzaminu dojrzałości, albo powszechny był przesąd, że każdą trzecią osobę, wchodzącą do klasy, spotka nieszczęście itp.). Z badań Błachowskiego wynika, że 65% studentek uniwersytetu i 52% studentów uniwersytetu wykazywało myślenie magiczne w ogóle, w jakichkolwiek okolicznościach, 32% studentek zaś i 24% studentów specjalnie w związku z życiem uniwersyteckim (np. uprzywilejowane wejście profesora do pokoju lewą nogą, szczególnie dla egzaminu w dni powszednie). Osoba przejawiająca zachowanie magiczne wie, że naturalnym sposobem uzyskania dobrego wyniku jest porządne uczenie się, ale uważa, że czasem ten warunek okazuje się niedostateczny, jak dowodzi doświadczenie szkolne i dlatego wierzy dodatkowo w skuteczność swych praktyk magicznych, przy czym głębia tej wiary bywa bardzo różna. W warunkach trudnych, niepewnych, przestraszających, myślenie magiczne niekiedy wraca nawet u tych osób, u których uprzednio już zanikło lub osłabło.
Byłoby zupełnym niezrozumieniem sytuacji, gdybyśmy sądzili, że dynamizmy prelogiczne występują tylko u dzieci w wieku przedszkolnym, u ludzi pierwotnych, albo w snach, naszych przesądach, albo w patologii. Dynamizmy prelogiczne są zupełnie normalnym składnikiem każdej naszej pracy myślowej na jawie, nie tylko w stanie napięcia psychicznego i — jeżeli można się dzisiaj zorientować w tych zawiłych sprawach — nie może istnieć myślenie przyczynowo-logiczne, abstrakcyjne, mające swe siedlisko w narządzie czołowym, bez równoczesnego, chociaż przytłumionego działania dynamizmów korowo-psychicznych niższych, a więc prelogicznego i odruchowo-warunkowego, a także wszelkich dynamizmów jeszcze niższych, podkorowych, a więc czysto instynktowych i ustrojowych.
Dynamizmy pięter niższych mogą doskonale działać bez synergicznej pracy pięter wyższych, jak widzimy to na umysłowości dzieci normalnych, ale dynamizmy wyższe nie mogą działać bez dyskretnej współpracy dynamizmów niższych. U człowieka dorosłego i zdrowego w stanie czuwania działa zawsze synergia wszystkich autonomicznych, piętrowych dynamizmów z tym zastrzeżeniem, że w każdej określonej chwili jeden może górować nad innymi, np. mechanizm czołowo-logiczny podczas pracy naukowej, albo spostrzeganie zmysłowe, jeśli właśnie słuchamy koncertu, albo dokuczliwy ból zęba, który absorbuje naszą świadomość i uwagę. Najpiękniejszym przykładem, dowodzącym, że dynamizmy prelogiczne mogą w pewnych chwilach panować nad innymi piętrami, był Tadeusz Miciński, który za dawnych lat studenckich mieszkał z autorem tego podręcznika i po przyjściu z wykładów czasem improwizował z własnego popędu, a częściej na nasze żądanie. Dowolne uruchomienie fantazji poetyckiej było dla niego czymś zupełnie łatwym, zwykle kładł się na otomanę, zamykał oczy i bez żadnego dalszego namysłu zaczynał improwizację, która była, według jego własnego zdania, przybieraniem w rymy tych obrazów, które mu nasuwała jego ruchliwa wyobraźnia, oczywiście pod pewną kontrolą myślenia logicznego.
Takie oscylowanie dwóch dominant wewnątrzkorowo-intrapsychicznych jest już jednak sprawą wyjątkową. W warunkach zwykłych dominują mechanizmy czołowo-logiczne, które są — jak to zobaczymy w rozdziale następnym — pod każdym względem tak krańcowo odrębne od dynamizmów prelogicznych, że lokalizacja tych ostatnich w narządzie czołowym wydaje się tym mniej prawdopodobna, że pod wielu względami, a zwłaszcza pod względem izolowanego działania pragnień i obaw i myślenia w symbolach wzrokowych, mechanizmy prelogiczne są daleko bliższe psychizmów odruchowo-warunkowych, aniżeli dynamizmów czołowo-sprzężonych.