Znane pamięciowe doświadczenie Ebbinghause’a (z liczbą powtarzań, koniecznych dla nauczenia się na pamięć nowego ośmiowiersza Byrona albo ośmiowiersza wyuczonego na pamięć za czasów szkolnych i potem zapomnianego) dowodzi, że nawet w przypadkach zapomnienia umianych kiedyś strofek jeszcze po paru dziesiątkach lat pozostają jakieś ślady pamięciowe, dzięki którym wystarcza mniejsza liczba powtarzań. Powtarzanie wiersza w czasie uczenia się go na pamięć jest zawsze nakładaniem identycznych lub prawie identycznych warstw mnemiczno-chronogennych jednych na drugie, tworzeniem „chóru homofonicznego”, jak go nazywa Semon, ze wspomnień identycznych. Taki chór znakomicie utrwala w pamięci szeregi wyuczone i jeżeli są one już dobrze utrwalone, a będziemy je z pamięci powtarzać sobie, powiedzmy chociaż raz na rok, to możemy zachować zdolność powtórzenia wiersza nawet w 50 lat po pierwotnym nauczeniu się go na pamięć. Recytacja takiego wiersza staje się czynnością nawykową, nie wymagającą żadnego wysiłku, odbywającą się — po daniu pierwszego impulsu — w sposób zupełnie automatyczny. Szare życie codzienne każdego człowieka wypełnione jest przeważnie właśnie takimi nawykowymi myślami i nawykowymi sposobami zachowania się, które ulegają automatyzacji, jak to się mówi, przez ćwiczenie, czyli powtarzanie się engrafii w różnych warstwach chronogennych. Im więcej jest takich warstw chronogennych, w których pewna myśl lub pewna czynność ruchowa była powtarzana, tym mocniej jest utrwalony ten nawyk, tym trudniej się go pozbyć.
Tak się przedstawiają w umysłowości człowieka dojrzałego i normalnego „chóry homofoniczne” natury gnostycznej lub kinestetycznej, doprowadzające do automatyzacji czynności nawykowych. Jednakże jeżeli ujmujemy aktywność psychiczną z punktu widzenia dynamicznego, to najważniejszą rzeczą jest dla nas zorientowanie się, czy istnieją „chóry homofoniczne’’ uczuć i czy w sferze uczuciowości możemy mówić także a nawykach, o automatyzacji uczuć?
Nie można zapominać, że wszystkie nasze nabytki gnostyczne i sprawności ruchowe powstają dzięki naszym dążnościom do ich nabycia, dzięki wielkim wysiłkom w czasie koniecznych ćwiczeń, począwszy od wysiłków małego dziecka, które poznaje przedmiot za pomocą chwytów i manipulacji, albo uczy się stania lub chodzenia, aż do dzieci w wieku szkolnym, które pracują umysłowo lub starają się opanować np. sztukę jeżdżenia na rowerze lub grania na instrumencie muzycznym. Bez początkowej pracy, zainteresowania i uwagi żadna z tych czynności nie może być nabyta i nie może ulec automatyzacji. Ale im bardziej sprawnie, im bardziej automatycznie wykonywana jest czynność, tym bardziej słabnie wysiłek i praca zainteresowania i uwagi, zgodnie z biologicznym prawem oszczędzania energii i z zasadą Ribota.
Nie znamy mechanizmu engrafii uczuć, niewątpliwie odmiennej od engrafii gnostycznej i kinestetycznej. Ale nie można wątpić w istnienie engrafii uczuć: bez tej engrafii wychowanie dziecka nie mogłoby dawać w ogóle żadnych wyników i jego uczuciowość musiałaby z konieczności pozostać na poziomie popędowości uczuciowej instynktu noworodka. Wszelka ewolucja psychiczna i przede wszystkim ewolucja życia uczuciowego może się odbywać tylko tam, gdzie istnieją wystarczające własności mnemiczne. U normalnego człowieka życie uczuciowe rozwija się, różnicuje i intelektualizuje, i w miarę intelektualizacji słabnie.
Widzieliśmy już w tym rozdziale, że w ostatecznym wyniku ewolucja psychiczna doprowadza do rozwoju dynamizmów czołowo-logicznych, które pod względem życia uczuciowego cechują się hierarchicznym systemem uczuć mocno ze sobą sprzężonych. Nie używamy tu wyrażenia „system uczuć skojarzonych”, ponieważ w psychologii i w psychiatrii wyraz „kojarzenie” wiąże się zwykle z kojarzeniem wyobrażeń lub pojęć. Mówimy tu o „sprzężeniu uczuć” jako sił dynamicznych, mających swój neurodynamiczny odpowiednik w fizjologii, wskutek czego trzeba przypuszczać, że hierarchicznemu systemowi uczuć silnie sprzężonych odpowiada w fizjologii narządu czołowego jakiś nieznany nam hierachiczny system nastawień mnemiczno-energetycznych, sprzężonych ze sobą, stanowiących dominantę energetyczną, górującą z reguły nad dominantą prelogiczną z jej systemem uczuć izolowanych albo tu i ówdzie słabo powiązanych.
Wracamy tutaj do najbardziej zastanawiającego wniosku, który właśnie z punktu widzenia energetycznego staje się największym paradoksem: uczuciowość sprzężona, ewolucyjnie najwyższa, czyli najbardziej zintelektualizowana, a jako taka według prawa Ribota najsłabsza, panuje, ogranicza i kontroluje silną popędowość uczuć niższych pięter rozwojowych, przede wszystkim uczuciowość prelogiczną. Zdaje się, że jakiegoś wyjaśnienia tego paradoksu należy szukać właśnie w tych stosunkach, o których tu ostatnio była mowa, a które wymagają jeszcze paru słów dalszej interpretacji. Mianowicie pierwszej przyczyny słabnięcia uczuć w miarę intelektulizacji, czyli inaczej, z wiekiem dziecka, mamy prawo upatrywać w stosunkach gruczołowo-hormonalnych, których działanie pobudzające w cyklu życiowym wyraźnie się zmniejsza, procesy dyssymilacyjne zaczynają przeważać nad asymilacyjnymi. J. Skrzypińska doświadczalnie wykazała, za pomocą badań nad chronaksją nerwu przedsionkowego, że pobudliwość przedsionkowa u zgrzybiałych starców jest ok. 100 razy mniejsza aniżeli u osesków.
Drugiej przyczyny słabnięcia uczuć w cyklu życiowym możemy upatrywać, jak się zdaje, właśnie w powstawaniu uczuciowości sprzężonej, która może w dwojaki sposób działać osłabiająco na wybuchowy charakter popędowych uczuć niższych. Po pierwsze przez to, że mechanizmy nadrzędnych pięter osi mózgowo-rdzeniowej działają tłumiąco na mechanizmy podrzędne, jak to wykazały jeszcze w ubiegłym wieku doświadczenia Sieczenowa. Po wtóre, izolowane pragnienia lub obawy prelogiczne, działają jako zupełnie bezkrytyczne dominanty na poziomie mechanizmów prelogicznych, np. w marzeniach sennych lub majaczeniach, jeżeli po minięciu stanu zamroczenia dostają się do świadomości piętra przyczynowo-logicznego, ulegają stłumieniu i należytej ocenie wskutek działania dynamizmów sprzężonych. Sam fakt sprzężenia wszystkich uczuć na poziomie czołowym powoduje zawsze albo wzmacnianie pewnego uczucia, albo osłabianie go przez inne uczucia sprzężone, zależnie od konstelacji psychicznej. Ale w żadnym razie na poziomie czołowym uczucie nie może występować w sposób izolowany, bez budzenia motywów przemawiających za i przemawiających przeciw.